Słowo „plagiat” pochodzi od łacińskiego słowa „plagium” (oznaczającego kradzież) i dziś oznacza skopiowanie cudzej pracy lub jej części, a nawet czyjegoś pomysłu (np. obrazu, grafiki, fotografii, odkrycia, piosenki, wiersza, wynalazku, rozprawy naukowej), i przedstawienie pod własnym nazwiskiem. Jednak według Jerzego Stempowskiego, znanego polskiego krytyka literackiego dwudziestolecia międzywojennego, słowo „plagiat” można traktować różnie, a wszystko – zdaniem autora – zależy od kontekstu i okoliczności, w których zwykło się tego pojęcia używać. Okazja, by zająć stanowisko wobec tego kontrowersyjnego pojęcia, pojawiła się, gdy (jak pisze sam autor) zaatakowano w prasie jednego „z członków Polskiej Akademii Literatury”, zarzucając mu ogłoszenie literackiego plagiatu i w konsekwencji usuwając go z tej prestiżowej instytucji.
W podanym szkicu krytycznym została przeprowadzona analiza problemu na kilku płaszczyznach. Na początku Stempowski próbuje spojrzeć na plagiat z punktu widzenia prawnego, jako na formę naruszenia praw autorskich. Według krytyka z tej właśnie perspektywy zarzut opinii publicznej wydaje się jak najbardziej uzasadniony – nie wolno bowiem wykorzystywać tekstów cudzych, w całości lub we fragmentach, bez przywołania skąd pochodzą. W historii prawa polskiego można odnaleźć wiele przykładów takiego właśnie bezprawnego przywłaszczenia sobie cudzych dóbr intelektualno-artystycznych.
Sprawa – zdaniem Stempowskiego – przestaje być tak oczywista, jeśli weźmiemy pod uwagę włączanie cudzych tekstów do wypowiedzi artystycznej na przestrzeni wieków. W tradycji średniowiecznej sztuką było właśnie kompilowanie tekstu z cudzych wypowiedzi bez wskazywania źródeł, a więc robiono powszechnie to, co dzisiaj nazywamy plagiatowaniem (na marginesie należy dodać, że autorzy średniowieczni rzadko ujawniali swoje imiona). Także twórcy starożytni, jak Wirgiliusz czy Dante, czy nowożytni, jak np. Rabelais, Szekspir, Swift czy Wolter, „nie odczuwali przesadnej potrzeby oryginalności”, sięgając po te same toposy literackie, których źródła tkwią i w Starym Testamencie, i w mitologii greckiej, a także w dziełach klasyków starożytnych. Ileż to razy autor „Romea i Julii” odwołuje się w swych dramatach do dzieł starożytnych, w żaden sposób tego nie zaznaczając. Podobnie w „Boskiej Komedii” można odnaleźć całe ustępy biblijne pozbawione odnośników do tekstów źródłowych. W tym kontekście określenie „plagiat” staje się kategorią estetyczną. Krytyk ma przy tym głęboką świadomość, że inne spojrzenie na problem plagiatu w utworach literackich mają znawcy, których ogląd jest o wiele bardziej wysublimowany i obiektywny, bo na co dzień obcują ze sztuką wysokiego lotu, operując „znaczną skalą porównań”, a inne ci, którzy nie są znawcami i bazują jedynie na „wierze i czuciu”, a więc kategoriach uproszczonych i subiektywnych.
Innym problemem jest spojrzenie na pojęcie „plagiat” od strony genologii, jako że przecież każdy utwór ze swej natury dąży do naśladowania wzorców. Twórcy sonetu zawsze naśladują wzór włoski lub angielski i nikt nie uważa ich za plagiatorów, przeciwnie – wszyscy podziwiają ich kunszt poetycki.
Oprócz tego należy zauważyć, że istnieje wiele wypowiedzi, które na stałe weszły do języka, jak np. „Ziemia, która obraca się wokół Słońca”. Już nikt nie wymaga, aby używając tego zwrotu, za każdym razem odwoływać się do dzieł Mikołaja Kopernika.
Ostatecznie Stempowski traktuje plagiat jako zagadnienie „wybitnie literackie”, widząc konieczność zaznaczania źródeł w tekstach zarówno krytycznych, jak i literaturoznawczych. Jednocześnie zauważa, że na poziomie literackim owo ciążenie do plagiatowania świadczy paradoksalnie o wysokim poziomie intelektualnym i kunszcie artystycznym twórcy: „Piszącemu te słowa nie sprawi większej trudności napisanie na każdy mniej więcej znany mu temat artykułu składającego się z samych tylko cytatów”. Tyle że muszą one być zaznaczone jako myśl cudza, przez podanie ich źródła (np. w przypisach). Wtedy – kończy przekornie i ironicznie krytyk – „nie tylko otrzymamy przysługujące nam honorarium”, ale „możemy przy tym ujść za świetnego eseistę”.
Jak więc widać z rozważań Jerzego Stempowskiego, plagiat jest pojęciem skomplikowanym, o którym można mówić z bardzo różnych perspektyw. Najważniejszą z nich jest czas, epoka, w której powstał tekst literacki. Zapewne ważne są także intencje autora, który tworząc własny tekst, czerpał z dorobku innego twórcy.