„W dobie komputerów sztuka czytania zanika, zwłaszcza wśród dzieci” – to słowa opublikowane w najbardziej znanym brytyjskim dzienniku „The Times” po wydaniu jednej z książek J. K. Rowling z serii „Harry Potter”. Choć seria ta odniosła nadzwyczajny sukces, nie da się ukryć, że współcześnie zarówno młodzi, jak i starsi ludzie czytają coraz mniej i coraz rzadziej. Otoczeni przez najnowsze technologie często nie mają ani ochoty, ani czasu na lekturę.
Polscy poeci – Zbigniew Herbert i Wisława Szymborska podejmują problem związany z czytelnictwem. W swoich utworach pt. „Podróż do Krakowa” (Herbert) oraz „Nieczytanie” (Szymborska) przedstawiają, czym dla współczesnego człowieka jest książka, a także jak czytają współcześni im ludzie.
W wierszu „Podróż do Krakowa” relacja opiera się głównie na dialogu bohaterów lirycznych – „wysokiego bruneta” i chłopca czytającego książkę w pędzącym pociągu. Sposób mówienia starszego z rozmówców jest charakterystyczny dla obywateli PRL-u, pyta: „kolega lubi czytać?” i „co czytacie teraz?”. Właśnie takiego języka używano w latach młodości Herberta. „Nieczytanie” jest monologiem lirycznym obnażającym ignorancję, konsumpcjonizm, pustotę intelektualną, bezmyślność będące przyczyną, ale też, jako sprzężenie zwrotne, skutkiem stronienia od książek. Poetka nie utożsamia się ze społeczeństwem, które przedstawia, wskazują na to użyte środki artystyczne, jak ironia i sarkazm.
Chłopiec z wiersza Herberta czyta, i to nie tylko w podróży. Z jego odpowiedzi na pytania drugiego pasażera wynika, że miał w ręku różne tytuły. Zna, a właściwie wydaje mu się, że zna „Wesele”, „Potop”, „Hamleta” i „Chłopów”, których tom wziął właśnie do pociągu. O powierzchownej lekturze świadczą jego przeważnie niechętne komentarze do tej literatury. „Chłopi” to „bardzo życiowa książka”, ale za długa, „Wesele” (wie, że to nie powieść) – „trudno zrozumieć”, bo „za dużo osób”, „Hamlet” (wie, że to literatura obca), owszem, zajmujący, tylko główny bohater (wie, że to „książę duński”) jest jakiś nie taki, jak trzeba. Tego omalże bibliofila w pełni satysfakcjonuje jedynie „Potop”. Ciekawy jest powód tej akceptacji: to „rzecz” bowiem „prawie tak dobra jak kino”.
Bohater nie dostrzega przesłania przeczytanych książek, ograniczając się do rozumienia dosłownego, zresztą to nic dziwnego, skoro sięga po nie li tylko po to, żeby „czas szybciej leciał”. Można pokusić się o stwierdzenie, że tak naprawdę od lektury ważniejsza jest dla niego praca, która zapewni utrzymanie. Książka i czytanie to dla otoczenia chłopca tylko rozrywka, pozostająca w kontekście trudów związanych z życiem codziennym, a szczególnie pracą – zwykłą irytującą fanaberią (kole w oczy). Czyta najczęściej z dala od tych, którzy jego czytelniczego zamiłowania nie rozumieją. Szuka w książkach jasnego, łatwego do wyobrażenia życiowego przekazu, a nie tematu do refleksji, nie rozumie i odrzuca postawy nie mające związku z jego doświadczeniem. Młody człowiek z „Podróży do Krakowa” odbiera więc literaturę w sposób bardzo nieskomplikowany, nie dociera do głębszych treści utworów, co zostało podkreślone między innymi poprzez prostotę języka bohatera.
Szymborska ukazuje przede wszystkim bierność intelektualną i duchową współczesnego człowieka. Nie jest on zdolny do samodzielnej interpretacji literatury, bo to wymaga dojrzałości i wiąże się z koniecznością podjęcia refleksji nad tekstem. Poetka wyraża swoje zdanie na ten temat, w ironiczny sposób mówiąc, że „do dzieł Prousta nie dodają w księgarni pilota”. Jej ocena ludzi współczesnych jest negatywna, gdyż są oni nastawieni na przyjemności i rozrywkę: „żyją dłużej / ale mniej dokładnie / i krótszymi zdaniami”. Z wiersza wyłania się obraz człowieka zmechanizowanego, który „zamiast wspomnień przywozi slajdy...”, człowieka, który żyje intensywnie, ale niewiele ze świata rozumie. Nie podejmuje on trudu czytania ważnych tekstów literackich, bo nie dostrzega w nich żadnych istotnych wartości. Żyjąc „na piątym biegu” – szybko i płytko, nastawiony jest wyłącznie na informacje, oczekuje streszczeń, obrazkowych wersji tekstów literackich. Poprzez ukazanie stosunku współczesnych ludzi do książki, poetka jednocześnie zwraca uwagę na regres człowieczeństwa.
Zarówno Zbigniew Herbert, jak i Wisława Szymborska w swoich wierszach poruszają problem związany z czytaniem / nieczytaniem książek. Bohater Herberta, mimo iż czyta powierzchownie, jednak czyta i przeżywa lekturę. Świadczy o tym: „ślad palców i ziemi / znaczony twardym paznokciem / zachwyt i potępienie”. Ludzie przedstawieni w wierszu Szymborskiej nie mają już czasu na czytanie, zajmują ich inne, ciekawsze z ich punktu widzenia, formy aktywności (konkursy, „gdzie do wygrania volvo”, oglądanie sportu w telewizji, liczne podróże, właściwie tylko zaliczane – są „bez wspomnień”). W świecie, w którym wszystko dzieje się szybko, a przez to powierzchownie, książka staje się zbędna, chyba żeby była krótka albo najlepiej obrazkowa. Szymborska zwraca uwagę na konsekwencje tego stanu rzeczy, m.in.: pęd nie wiadomo za czym, prymitywne pojmowanie rzeczywistości, prostactwo, zabobon.
Przedstawione przez poetów problemy związane z czytaniem płytkim, powierzchownym (Herbert) i nieczytaniem (Szymborska) wynikają z różnych uwarunkowań. Wiersz z 1957 r. wyraźnie wpisany jest w kontekst rzeczywistości socjalistycznej i odnosi się do upowszechniania przez państwo polskie czytelnictwa wśród prostych ludzi, tekst z 2009 r. nawiązuje zaś do przemian cywilizacyjnych współczesnego świata. Analizowane utwory dzieli dystans czasowy pięćdziesięciu dwóch lat – upływ czasu widać w zmianach, jakie nastąpiły w świecie i w samych ludziach. Kiedyś jeszcze czytano, dziś czytanie zanika. Prognozy na przyszłość wydają się mało optymistyczne. I choć dla wielu z nas trudne jest wyobrażenie sobie świata bez książki, bo jest to świat mniej ludzki i przerażająco uproszczony, to taki świat coraz bardziej nam zagraża.