Juliusz Słowacki
Kordian
KORDIAN
zadumany
Zabił się – młody... Zrazu jakaś trwoga
Kładła mi w usta potępienie czynu,
Była to dla mnie posępna przestroga,
Abym wnet gasił myśli zapalone;
Dziś gardzę głupią ostrożnością gminu,
Gardzę przestrogą, zapalam się, płonę,
Jak kwiat liściami w niebo otwartemi
Chwytam powietrze, pożeram wrażenia.
Myśl Boga z tworów wyczytuję ziemi
I głazy pytam o iskrę płomienia.
Ten staw odbite niebo w sobie czuje
I myśli nieba błękitem.
Ta cicha jesień, co drzew trzęsie szczytem,
Co na drzewach liście truje
I różom rozwiewa czoła,
Podobna do śmierci anioła,
Ciche wyrzekła słowa do drzew: Gińcie drzewa!
Zwiędły – opadły.
Myśl śmierci z przyrodzenia w duszę się przelewa;
Posępny, tęskny, pobladły,
Patrzę na kwiatów skonanie
I zdaje mi się, że mię wiatr rozwiewa. [...]
Otom ja sam, jak drzewo zwarzone od kiści,
Sto we mnie żądz, sto uczuć, sto uwiędłych liści;
Ilekroć wiatr silniejszy wionie, zrywa tłumy.
Celem uczuć – zwiędnienie; głosem uczuć – szumy
Bez harmonii wyrazów...
Niech grom we mnie wali!
Niech w tłumie myśli jaką myśl wielką zapali...
Boże! zdejm z mego serca jaskółczy niepokój,
Daj życiu duszę i cel duszy wyprorokuj...
Jedną myśl wielką roznieć, niechaj pali żarem,
A stanę się tej myśli narzędziem, zegarem,
Na twarzy ją pokażę, popchnę serca biciem,
Rozdzwonię wyrazami i dokończę życiem.
Źródło: Juliusz Słowacki, Kordian, Wrocław 1987, s. 113.
Martin Crimp
W republice szczęścia
PODZIAŁ RÓL
W części pierwszej i trzeciej poszczególne kwestie przypisane są do postaci.
W części drugiej postaci nie mają wyznaczonych kwestii i cały zespół powinien
improwizować na różne sposoby. Myślnik przed pojedynczą kwestią oznacza zmianę
postaci.
Część druga
PRAWO DO TEGO, BY DOBRZE WYGLĄDAĆ + ŻYĆ WIECZNIE
– Żyję dalej. Wyglądam dobrze. Patrzę w lustro – podobam się sobie.
– Wyglądam dobrze. Jem. [...]
– Sprawdzam swoją wagę.
– Sprawdzam swój wygląd. [...]
– Jeżdżę rowerem.
– CZĘSTO jeżdżę rowerem!
– Lubię CZĘSTO korzystać z roweru! Sprawdzam przejechaną odległość. Sprawdzam zużyty
czas. Robię się taki/a szybki/a i wysportowany/a! Każdego dnia ucinam po sekundzie
i nagradzam siebie czekoladą. [...] Szkoda, że nie mogę siebie zobaczyć, jak pływam.
– Szkoda, że nie mogę siebie zobaczyć, jak żyję... tak, widzieć, jak żyję, wciąż żyję, wiecznie
żyję i tak żyję i żyję bez przerwy... nie tak jak dawniej, kiedy... pamiętacie? Ludzie
przestawali żyć i w d o d a t k u było tyle bzdur.
– Tak, dawniej było tyle różnych bzdur, prawda?
– Tyle bzdur na temat tego, jak wszystko źle idzie – ziewu, ziewu – o tym, jak ludzie
przestają żyć i umierają. Po prostu miałem/am dosyć tego, jak mało było wtedy morsów... czy
forsy... jak dzieci chorowały czy jak harowały i miały źle – ziewu, ziewu, ziewu – chciało mi
się odchylić na krześle i krzyczeć. [...]
– Świat zawsze się kończył, właśnie, w nagłym rozbłysku ognia albo z powodu nieurodzaju. Czas mijał... tak... ale niczego nie polepszał... czas sprawiał, że człowiek czuł się wypluty.
– Czas sprawiał, że miało się poczucie straconego życia. [...] Tyle było bzdur, tyle potwornej pustki: nikt nie pływał, nie jeździł na rowerze, nikt nie jadł owoców. [...]
– Ale TERAZ... [...]
– Bo TERAZ...
– Tak, TERAZ... [...]
– Popatrzcie na mnie.
– Tak.
– Powiedziałem/łam, będę żyć wiecznie... POPATRZCIE NA MNIE.
Pauza.
– Patrzycie?
– Tak.
– Bo moje prywatne bogactwa i nabyte horyzonty rosną z dnia na dzień ... i z dnia na dzień
jestem coraz bardziej racjonalny/a i bardziej... tak, dobrze słyszeliście... coraz bardziej
świadomy /a moich niezwykłych możliwości, że czuję... tak czuję, że nadchodzi czas, kiedy to dzięki przedłużaniu mojego życia w nieskończoność, będę mógł/ mogła ocenić potencjał
nie tylko mojej łódki, nie tylko roweru, [...] ale całej wirującej, rozszerzającej się konstelacji
mojej inteligencji... nie widzicie? Powiedziałem do was: czy tego nie widzicie? [...]
Pauza.
– Sprawdzam warzywo. Sprawdzam, czy w mojej krwi nie ma guzków. Wyglądam dobrze.
Ciało mam mocne, widziałeś, jak drogą
Na mojej bieżni przebiegam obok,
Krew czysta, z umysłem inne równać się nie mogą.
Nie będę umierać,
Nie poddam się teraz,
Nie zaznam agonii,
Do życia przywieram,
Śmierć mnie nie dogoni.
Źródło: Martin Crimp, W republice szczęścia, przekł. K. Puławski, [w:] „Dialog” 12/2014, s. 74–77.