Rzadko stosunkowo używane słowo plagiat rozbrzmiewa dziś na szpaltach prasy
polskiej z okazji zarzutów [ogłoszenia plagiatu] wysuniętych przeciw jednemu z członków
Polskiej Akademii Literatury. O ile chodzi o naruszenie prawa autorskiego, zarzut plagiatu
posiada określone kryteria i instancje wyrokujące. Skoro jednak opuszczamy teren prawa
autorskiego, plagiat staje się zagadnieniem literackim, podlegającym kryterium smaku,
o którym wszyscy są upoważnieni do sądzenia. W rzeczach smaku wszystkie sądy są
jednakowo uprawnione, ale nie wszystkie są jednakowo przekonywające.
Kryteria smaku wytwarzają się przez porównanie, i w konsekwencji sądy na nich oparte
można podzielić na sądy znawców, operujących znaczną skalą porównań, i sądy profanów,
oparte na „wierze i czuciu”.
[...] chciałbym zwrócić uwagę na wybitnie literacki charakter zagadnienia plagiatu.
Zarzut plagiatu dotyczy przekroczenia ustalonych zwyczajów i tradycji literackich. Jeżeli
zarzut taki wychodzi z ust profana, zwłaszcza bez próby uprzedniego ustalenia kryteriów, jest
on z natury rzeczy pozbawiony cech pewności. Waga tego rodzaju zarzutów zależy
w znacznej mierze od tego, czy w danej dziedzinie istnieje jakiś consensus sapientium
[gr. zgoda mądrych] i czy jakakolwiek opinia może w konsekwencji uchodzić za całkowicie
pewną.
Pierwszy już rzut oka na zagadnienie plagiatu budzi obawę, że jesteśmy w tej dziedzinie
bardzo dalecy od możności ustalenia niewątpliwych i ogólnie uznanych kryteriów. Pojęcia
oryginalności, samodzielności, twórczości indywidualnej, podobnie jak pojęcia
naśladownictwa, ulegania wpływom, bluszczowości itd., są bardzo płynne i zazwyczaj
używamy ich z wielką ostrożnością. [...]
Dodać należy, że przychylna ocena wszelkiej oryginalności jest zjawiskiem stosunkowo
nowym. Wirgiliusz, Dante, Rabelais, Szekspir, Swift i Wolter nie odczuwali przesadnej
potrzeby oryginalności. Od strony fabuły twórczość indywidualna nigdy nie stała się
imperatywnym wymaganiem smaku. [...] iluż autorów czerpało swą fabułę ze Starego
Testamentu, który sam przecież jest dziełem pisarzy i jakich! Jeszcze liczniejsi [...] czerpali
z mitologii i autorów greckich.
Kryterium oryginalności okaże się jeszcze bardziej płynne, gdy spojrzymy na historię
literatury od strony formy. Czymże bowiem są szkoły literackie, jeżeli nie grupami
powstałymi z naśladowania wspólnych wzorców?
Jeżeli kryteria oryginalności są tak niepewne w ogólnych aspektach utworów
literackich – jeszcze mniej ustalone są zwyczaje odnoszące się do cytatów, pożyczek,
powoływań się i całego zakresu codziennego czerpania autorów z dzieł ich poprzedników.
Piszącemu te słowa nie sprawi większej trudności napisanie na każdy mniej więcej
znany mu temat artykułu składającego się z samych tylko cytatów. O ile nie zapomnimy
opatrzyć wszystkich tych cytatów stosownymi odsyłaczami do źródeł, nie tylko otrzymamy
przysługujące nam honorarium, ale jeżeli czerpiemy przy tym jedynie z najlepszych autorów,
możemy przy tym ujść za świetnego eseistę. [...] Jeżeli jednak choć jeden z tych cytatów
pozostanie bez wskazania źródeł, może nas spotkać los członka Polskiej Akademii Literatury
[został skreślony z listy członków]. Z drugiej znów strony nikt, pisząc: „ziemia obraca się dokoła słońca”, nie wzmiankuje, że myśl tę zaczerpnął z dzieła Kopernika De revolutionibus
orbium coelestum, pomimo że w tym wypadku mamy niewątpliwie do czynienia z głęboko
oryginalną twórczością umysłową.
Jerzy Stempowski, Zagadnienie plagiatu, [w:] tenże, Chimera jako zwierzę pociągowe, wyb. i oprac. J.
Timoszewicz, Warszawa 1988.
Jerzy Stempowski (1883-1969) – eseista i krytyk literacki; w okresie dwudziestolecia międzywojennego
tworzył w Polsce i tu publikował, po wybuchu drugiej wojny światowej – na emigracji.